przed drzewem stojąc
kolejne porę roku przeżywając
skrajna jestem w każdym momencie
nie bojąc się burzy
ale drżąc w piorunach akompaniamencie
by w jednej chwili pąkami wybuchnąć
i w tej samej jeszcze chwili uschnąć...
jak woda wściekłością wrzeć
ochłonąć i jak lód zamarznąć
rodzi się zielona nadzieja
nazajutrz pokryta będzie zgniło-zieloną pleśnią
za dużo wciąż deszczu...
Nie nudzę się
nie brak mi emocji dreszczu...
I patrzrę na to drzewo
które tak cierpliwie wszystko to przeżywa
przez cztery pory roku
ja w jedną minutę
poza zasięgiem wzroku
autor: Sonia Żak
ostatnia modyfikacja: 2011-10-19
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (2):
Dziękuję za wskazanie błędu. Ew. gramatyczne pozostawiam autorce do poprawy.
Błąd ortograficzny! "Moment" pisze się... no własnie tak. jak tu. Także początek z błędem gramatycznym, pierwsza, druga i trzecia linijka od góry... A tak ogólnie - wiersz refleksyjny, wymagający dopracowania.