Klub Literacki RUBIKON
Klub Literacki RUBIKON

Człowiek przed lustrem - wizyta w szpitalu

Nocne przybycie nie wzbudziło zaufania

Cztery łóżka, kran, lustro i leżąca postać

Lęk kazał mi spać – rozsądek zabraniał

Obydwoje kazali czekać do rana

 

Gdy z poduszkami czas było się rozstać

Z łóżka wstała i wyszła dziwna postać

Ja leżałem jeszcze, przyzwyczajając się do nowego

Wtem trzask – wizyta lekarzy nie wróży nic dobrego

 

Tak mną wstrząsnęło, że mało z łóżka nie spadłem

Wpada postać, to kobieta, po piersiach poznaję

Rzuca zlęknione „Przepraszam, śniadanie jadłam”

Po czym ponownie na pryczy się kładzie

 

Najpierw ja – „Panie doktorze, na tymże przykładzie…”

Wymieniają opinie, dostarczając mi wrażeń

Z ich słów wynika, żem chory na mnóstwo rzeczy

„Czuję się dobrze” mówię. „Tym gorzej, niestety”

 

Zrozumieć z tego nic oczywiście nie mogłem

Powzdychali współczująco, popatrzyli i poszli

Do drugiej ofiary, lekarze potężni i wzniośli

Krzycząc od łóżka: „To jest poważny problem!”

 

Wszystkie choroby, po trzech nieświadomych zawałach

Przewlekłych też parę jest, zapalenia i złamania

 „Ja mam dopiero szesnaście lat” mówi ona do rzeczy

Lekarze twierdzą tylko: „Tym gorzej, niestety”

 

I długa, niezrozumiała następuje tyrada

Żeśmy biedni, niezdrowi, że to dla nas test

Winniśmy więc docenić wielkoduszny gest

Chciałoby się zaśmiać, ale nie wypada

 

Mózgiem matematycznym nigdy nie zostanę

Jednak z obliczeń moich jasno wychodzi

Że aby zapaść na choroby przy łóżku wypisane

Lat musiałbym 240 po tym świecie chodzić!

 

 

 

 

 

*

 

Gdy czas kroplówek już się skończył

Wyjść do toalety postanowiłem

Wstałem z łóżka, drzwi otworzyłem

Ktoś właśnie radio na korytarzu włączył

 

Idę więc, przypatrując się ciekawie

Aż słyszę natarczywe wołanie

Odwracam się, pogrążony w obawie

Że czas doktorów ponownie nastanie

 

„Daj spokój, co masz taką minę?

Każdy tutaj zmieni się w glinę

Nie ma co się bać, nie ma co smucić

Oni ugniotą nas jak będą chcieli

Nikt nie zechce nas wyciągnąć z topieli

Tutaj trzeba wszelkie emocje odrzucić!”

 

„Pięknie pan mówisz” uprzejmie zauważam

Ten ze skrywanej dumy aż przystaje

„Ja pozory rzeczywistości stwarzam

Artysta jestem!” z radością dodaje

 

I słucham jego wspaniałych opowieści

O światach, przebogatych w treści

O zachwycie czytających znajomych

O swych oczach wiecznie podkrążonych

 

Jak wysłuchałem tę wspaniałą mowę

Chęć mnie wzięła, aby go poczytać

„Pokaż co ci siedzi w głowie

Daj ułamek twórczości przeczytać!”

 

„Widzisz, ja nie publikuję” mówi strapiony

„Czemuż to?” pytam niepomiernie zdziwiony

„No bo… Córki trzeba było zamienić na żony

Wcześniej umysł mój był otępiony

 

Syn z jeziora martwy był wyłowiony

Wcześniej byłem zbyt rozleniwiony

Gościa miałem, musiał zostać ugoszczony

Nie było kiedy wspiąć się na literackie trony!”

 

„A przed tym gościem, co się wydarzyło

Pan jesteś, bez urazy, niemłody

Nic chyba takiego wielkiego nie było

By nie pokazać, jak się pisze wiersze i ody!”

 

 

„Ależ nim gość owy został ugoszczony

Trzeba było córki zamienić na żony…”

I tak dalej wylicza mi swe zajęcia

Aż dochodzi do pointy i drży z przejęcia

 

„Nie ze swojej winy, sprawa oczywista

Jak ja artysta, problemami przytłoczony

Rzecz to niepodważalna i najprawdziwsza

Musi pozostać artystą niespełnionym!”

 

Po tym wywodzie, nieco oszołomiony

Ruszam dalej, ku mojemu celowi

Łapie mnie starszy pan, mocno uduchowiony

Ciało przystaje, choć umysł się broni…

 

„Nie mieści się w głowie, co ci żydzi wyprawiają!

Pana Naszego krzyżują, papieżowi głupoty gadają

Mówię panu, za zło wszystkiego świata

Odpowiada cała ta piekielna rasa!”

 

„Hola, hola” wołam poruszony

„Jeżeli ksiądz mi się do czegoś przydał

To nauczył mnie, że Pan Bóg wielbiony

Na mękę swą sam siebie wydał!

 

I że ukartowane z góry było wszystko

To Ziemsko-Boskie, przyznam ciekawe, igrzysko

A żydzi, zwykły naród liczący na ocalenie

Jako pionki występowali na takiej scenie”

 

Staram się wyjaśnić te wszystkie rewelacje

Mówię do rzeczy, na pewno od serca

Iż żydzi mają w tym tyle winy, co inne nacje

Patrzy nienawistnie, mrucząc „Bluźnierca!”

 

Idę, jednak nie dane mi dotrzeć do celu

Wpadam na demokratę ortodoksyjnego

„Słuchaj, mój ty przyjacielu

Nie widziałeś gdzieś łóżka wolnego?”

 

Pytam go więc, czemuż to chce się przenosić

„Przyjacielu, muszę się natychmiast wynosić

Mnie, demokratę, zawsze strzygącego uszami

Położyli na sali z samymi komuchami!

 

Jeden woła – Stalin przywódca wielki!

Drugi twierdzi, że woli Lenina niż mordercę

A ja nie mogę dobyć demokratycznej szabelki

Bo oni gotowi wyrwać mi serce!”

 

Chciałem spytać, czy inni demokraci nie pomogą

Czy przymierza głosów zebranych nie wznowią

Jednak filozof grecki podsumował to tymi słowami

„Demokracja to rządy hien nad osłami!”

 

Mówię więc tylko, iż bardzo współczuję

Lecz łóżka wszystkie u mnie są zajęte

Wzdycha „Ja tu sobie chyba flaki wypruję

Idź dalej, bracie! Wspomnij o mej udręce!”

 

Coraz bardziej uradowany, że cel mój niedaleko

Widzę pod ścianą ateistę o twarzy białej jak mleko

Siedzi sam, smutny, osowiały, podejść mam ochotę

„Nie zbliżaj się, przechodniu” mówi „Ja w nic nie wierzę

Chorym na raka i chętnie się złożę w ofierze

By rozgonić osnuwającą świat religijną ciemnotę!

 

Wszak wszyscy wiedzą, że jak ogarnia trwoga

To goni się do wymyślonego Boga

Chyba zaraz wywieszę obwieszczenie…”

Wtem z sali obok sutanna wychodzi

Ateista zrywa się i szybko doń podchodzi

„Proszę księdza” błaga „Proszę ostatnie namaszczenie!”

 

Dość mam już tego wszystkiego

Biegnę, z nikim nie rozmawiam

Kolejka, każdy robi co jego

I już w małym wnętrzu można stawać

 

Kiedy tylko mogłem, szybko wszedłem

Aż naraz zapomniałem, po co biegłem

Zapomniałem, czego dziś chciałem

Zwymiotowałem.


autor: Marcin Trojan
ostatnia modyfikacja: 2012-08-17




Ta praca należy do kategorii:




Średnia ocena pracy to:
Ilość głosów: 0

Zaloguj się aby mieć możliwość oceniania prac.



Komentarze (2):


2. 2012-08-18

tak, to moja bolączka - zawsze próbuje pisać z rymami, a bardzo rzadko wychodzi ;). Niemniej staram się nadrabiać treścią.

Dziękuję za opinię ;)


Podpis: (A) Marcin Trojan



1. 2012-08-18

Czy nie nazbyt usilnie wyszukiwane rymy?

Widziałbym ten utwór nieco skrócony,pisany białym wierszem albo wręcz poetycką prozą; czyż  nie było by ciekawiej?

Ogólnie podoba mi się... I tyle.

Szacun


Podpis: piotr czerwonko



komentarze  autor