Przedtem miałem obfite
oniryczne życie
w morzu szmaragdowym jego
erotyczne fale
doznanie lekkie leżące cichutko
bez wiatru
szemrzą nie mową
na Piaskach kamienie
obmywane czyste gładkie
w dotyku mokre
drżenie
potem suchy ciepły puls
na dłoni
aksamit nieba w tysiącach gwiazd
odbija
tylko ten jeden
lśniący kamyk
niewysychający jak wieczna rosa
łza
obmywająca na słono lico
do kącika ust
na czubek
języka
pragnie słodkiego
życia
autor: Wiesław Leszczyński
ostatnia modyfikacja: 2013-10-08
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (7):
Kavafis żył w innym świecie, a ciosy zadawane są teraz inaczej w tym obecnym. Czyż materia poetycka jest tak czysta. Czy w tym obecnym świecie z pozoru pędzącego na łeb i szyję, nie wytrąca się energii ludzkiej, powodując słabości (które dopadają i tych wybitnych, nie piszę tu o sobie) Pani Aniu ten komentarz bardzo mnie ucieszył. Lubię zamieszać w czymś czystym. Jest cudownie słonecznie na plaży, nie ma mew, chmur, ani fali. A co Pani poczuje, gdy usłyszy: lody, lody, lody dla ochłody...Kavafis twórca kunsztownej poezji, pewnie odniósł by się krytycznie do takiego zaburzenia termoregulacji organizmu. Hipotermia poetyczna czy może taki cios: https://www.youtube.com/watch?v=16K6H9b7GDc.
Jeśli się dobrze doliczyłam, zadał Pan tu 17 ciosów czystej materii poetyckiego ujęcia.
Dobry przykład tekstu, który wymaga bezwzględnego oczyszczenia ze słów, które zatrzymują jego energię (Kavafis powiedziałby - są jego słabościami).
Jednak są osoby, które np.w wyniku ciężkiej choroby naprawdę lub tak im się zdawało, że nie są nikim ważnym, prawie nic w życiu nie doświadczyły. I gdy widzą kres swej wędrówki muszą odczuwać jakiś żal, bo przecież widzą, że u innych toczy się to inaczej. Ci inni, którzy narzekają, powinni uświadomić sobie jak wiele mają, ale zwykle szczęście wydaje się być czymś obok nas, a nie w nas, z tego powodu, że nie możemy polubić siebie, wydaje nam się, że uszczęśliwi nas coś z zewnątrz. Z drugiej strony, tylko dzięki temu istnieje postęp, że ludziom nie wystrczy po prostu być i gonią za tym szczęściem. Tylko, że postęp ma i ciemną stronę, m. in.odstawiania na boczny tor takich właśnie, co nie umieją gonić lub nie mogą. Na końcu żal osoby nieprzeciętnej, która wszystko już miała, wszystko w zyciu doświadczyła. Wszystko z wyjątkiem trawania czegokolwiek. I taka osoba uświadamia sobie, że nawet i ona trwać nie będzie, nie zachowa niczego. Pyta: to już wszystko? Tak wiele, a i tak nigdy dość i zapyta: to już wszystko? Tak samo ta co nie doświadczyła nic, w głebi jednak do końca czekając na coś nieokreślonego: to już wszystko? więc naprawdę nic się nie wydarzy? Nie wiem dla kogo odpowiedź będzie straszniejsza: tak, to już wszystko. Wniosek też może być taki, że czy ktoś przemierzy ziemię, czy będzie siedział w jednej chacie, oboje będą żałować odejścia. Lecz który bardziej? Który się pogodzi? A może to zalerzy od człowieka, w obu przypadkach może być zgoszkniały lub nie. Nie wiem więc od czego to zalerzy.