rozpływa mi się w ustach
niezgoda na
wychodzę do lu
dzi łapię końcówką
języka
autor: Barbara Elmanowska
ostatnia modyfikacja: 2013-11-18
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (7):
Proszę mi wierzyć, że to nie ja neguję. Całkowicie się z Panią zgadzam, że można być wiernym jednej poetyce i znajdą się również czytelnicy. To oczywiste, że się znajdą, bo ludzie są tak różni i mają tak wielorakie potrzeby. Wiem jednak, że obecny nurt jest właśnie taki, jak opisałam. I to nie ja neguję dawny, lecz krytycy. Problem pojawia się w momencie próby wydania wierszy. Jeśli nie mamy jednego wydawcy od lat, który nam ufa i jesteśmy pewni, że nas wyda (kazus Szymborskiej), jeśli dopiero startujemy na rynku wydawniczym, nikt nie przyjmie wierszy rymowanych. Często niemożliwy jest nawet druk w czasopiśmie literackim. To się odbywa w ten sposób - robi się spotkania dla młodych, aby wybrać ich wiersze do antologii. Na spotkaniach odrzuca się wszystkie wiersze, które nie pasują do ustalonego z góry nurtu (zresztą wiadomo, że jeśli przed dłuższy czas z czymś mamy do czynienia, to zaczyna się nam podobać). Potem wydaje się antologię ze ściśle wyselekcjonowanych wierszy, a krytycy rozpisują się o głosie pokolenia.
Umówmy się też, że gdy już się jest Szymborską, wydawca jest zainteresowany nawet tekstem, który napisała z rażącymi błędami w wieku 11 lat. Nie dziwi, że będąc już na takiej pozycji, można wydać wszystko. Tylko droga do tej pozycji jest bardziej wyboista i tu już niestety twórca jest zależny od wydawcy, od krytyka itd. I broń boże, nigdzie nie mówię, że to grafomaństwo. Proszę mi wierzyć, że doceniam te wiersze, tak samo, jak tęsknię za dawnymi, kulturotwórczymi wykopkami.
Uważam, że można preferować jeden styl pisania wierszy i jemu się poświęcić, ale negowanie innych stylów jest po prostu niegodziwe. Rozumiem, że można powoływać się na tego czy innego ulubionego autora, ale nie wszyscy muszą powielać Pani gust. Po co wspominać dawnych klasyków, wystarczy współczesną noblistkę piszącą różnymi stylami. Limeryki, rymowanki dla dużych dzieci – to, oprócz filozoficznych dzieł, twórczość osoby, którą trudno posądzać o grafomaństwo czy intelektualne zacofanie
(…) Uśmiechnięci, wpółobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.
albo
(…) Sama się sobie dziwię, jak mało ze mnie zostało:
pojedyncza osoba w ludzkim chwilowo rodzaju,
która tylko parasol zgubiła wczoraj w tramwaju.
To są przykłady twórczości W. Szymborskiej, wiersze rymowane, które stosowała niemal dokońca swoich dni. Sama stworzyła bardzo lekkie w odbiorze lepieje, moskaliki i inne.
Dlatego proszę nie pisać nam, że coś przebrzmiało i nie wróci! Bo to dotyka tych twórców, którzy mają inne zdanie.
Nie można nikogo zmusić do polubienia stylu takiego czy innego. Chodzi o to, bysmy mieli czytelników. I chęc dla nich tworzyć.
Ja, np. czytam wszystkie wiersze i bywa, że podoba mi się ten czy ów pisany stylem dowolnym… Serdecznie pozdrawiam.
:) Zabawny wierszyk poniżej.
Co do nowoczesnej awangardy... Nie uważam, abym była w tym nurcie. Taka awangarda miała miejsce lata temu. Gdy zaczynali Krynicki, Białoszewski. Potem z językiem eksperymentowali Karpowicz, a dziś znakomicie to robi Miłobędzka (mistrzostwo!). Ja bym bardzo chciała być w jakiejkolwiek awangardzie, ale nie jestem i nigdy nie będę. Ja wiem, że bardzo dużo ludzi nie odnajduje przyjemności w czytaniu takich wierszy, że wolą bardziej narracyjne, z których wyłania się jakaś historia i, że w większości czytamy poezję obrazami, a nie lingwistycznie. Ja pewnie też, bo Karpowicza nie jestem w stanie zrozumieć i, gdyby nie osoby, które mówią, że go czytają i rozumieją, pomyślałabym, że ta poezja to żart z czytelnika. Ale Białoszewskiego czy Miłobędzką już bardzo lubię, choć prawie każdy wiersz jest zagadką. Taka lektura bardziej przypomina rozwiązywanie krzyżówki. I może właśnie to jest problemem w zderzeniu z zakodowanym poglądem, że poezja to natchnione strofy, które powinny dostarczać metafizycznych doznań. Ja np. nie rozumiem, jak można w dzisiejszych czasach jeszcze rymować i to w poważnych wierszach. Ten czas już minął. Wiem, że jest grupa ludzi, która się z tym nie zgadza, ale tak jest i nic tego nie zmieni. Ja też bardzo lubię poczytać Mickiewicza, bo taka lektura dostarcza mi nie obciążonej niczym przyjemności. Ale jednocześnie wiem, że taka poetyka już minęła. To tak, jakby przenieść dyskusję w inną przestrzeń i sprzeciwiać się temu, że nie ma już tradycyjnych wykopków ziemniaków, tylko maszyna wszystko robi za człowieka. Tu nie ma nad czym dyskutować, bo to fakt. I tak samo w poezji to jest fakt i należałoby się z nim pogodzić, pomimo nostalgii za czymś dawnym, do czego się przyzwyczailiśmy i wydaje się nam bezpieczniejsze.
W każdym razie potwierdziło się raz jeszcze moje przekonanie, że nie można komentować własnej poezji. To ciekawe, że komentarze innych pojawiły się u mnie dopiero wtedy, gdy sama się odezwałam. Może taki autokomentarz prowokuje, może sprawia, że ktoś nabiera odwagi, no bo już wiadomo, o co ma chodzić. A to w sumie naprawdę nieważne, bo ja piszę i wysyłam. Czytelnik może zrobić z tym wierszem wszystko, co tylko zechce.