Wizyta na Ziemi

Raz zapukał do bram piekieł,
Anioł,całkiem goły,
Skrzydła z piór miał wyskubane,
Pysk też niewesoły.

Gdy otwarły się czeluście,
Z hukiem,z wielkim echem,
W drzwiach Lucyfer się pojawił,
Spojrzał,parsknął śmiechem!

Rzekł mu anioł:Cześć rogaty!,
Dawaj jakiś przyodziewek,
Mam dość wódki oraz Ziemian,
A także dość dziewek!

Gdzieś się szlajał Ty lebiego?,
Czy na Ziemi byłeś?,
Boś pijany,rozczochrany,
Odzież swą straciłeś!

Doszły słuchy do nas w niebie,
Że Ziemianie piją,
Rządy kradną a nie rządzą,
I rozpustnie żyją.

Pan mnie posłał więc na Ziemię,
Tak mu anioł rzecze,
Abym sprawdził,jak się mają,
Te sprawy człowiecze.

Przez pomyłkę miast do Stanów,
Do Rosji trafiłem,
Pióra w skrzydłach mi opadły,
To co zobaczyłem.

Zaprosili mnie do stołu,
Gościnni Rosjanie,
Myślę,zjem coś gorącego,
To nic się nie stanie.

Gdy podali coś do picia,
Szklankę przechyliłem,
Chociaż piekło i paliło,
Całą ją wypiłem.

A po kilku takich szklankach,
Przyszły jakieś panie,
Świat różowy się wydawał,
Więc spojrzałem na nie.

Nie wiem co się dalej działo,
Przytomność straciłem,
Byłem nagi,bez piór w skrzydłach,
Gdy się obudziłem!

I uciekłem z tego piekła,
Rogaty kolego,
Ziemskie piekło jeszcze gorsze,
Bywa od Twojego!

Diabeł łzę uronił,
I tak jemu rzecze,
Teraz widzisz jak się mają,
Te sprawy człowiecze.

Nie chodź więcej Ty na Ziemię,
Bo to nie dla Ciebie,
Alkoholu pić nie umiesz,
Temu mieszkasz w niebie!

Jest tu morał dla dorosłych,
Przestroga dla dzieci,
Alkoholu,gdy za dużo,
Gołym tyłkiem świecisz!!!