Klub Literacki RUBIKON
Klub Literacki RUBIKON

"Najważniejsze jest natchnienie"- wywiad z poetą Marcinem Kwiloszem

Kiedy zainteresowałeś się poezją?

 

Wszystko zaczęło się w szkole średniej, na lekcji języka polskiego, przeczytałem w podręczniku kilka wierszy starożytnej poetki Safony. Przepiękne wiersze Lubiłem też poematy „Iliada”, „Boska komedia”, utwór „Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią”, dramat „Faust”. Takie klimaty. Znaczny wpływ miały także lekcje religii... Ksiądz często przynosił różnego rodzaju prasę katolicką... Wyszukiwałem w niej wiersze, następnie te, które mi się podobały, przepisywałem do zeszytu. Po szkole chodziłem do biblioteki wypożyczyć tomiki...W antykwariacie kupowałem zbiory poezji m. in. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Juliusza Słowackiego, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Pokochałem bardzo sztukę poetycką. Pierwsze wiersze napisałem kilka miesięcy później.

 

Wiem też, że interesujesz się muzyką. Czy myślałeś kiedyś o łączeniu ze sobą tych dwóch pasji?

 

Tak, w technikum. Miałem na kasecie wideo nagrany koncert brytyjskiego wokalisty Cata Stevensa. Występ pochodził chyba z 1971 roku. Zawierał osiem piosenek. Dwie ostatnie zrobiły na mnie ogromne wrażenie „Father & Son” i „Hard Headed Woman”. Postanowiłem zostać gitarowym bardem. Nawet zapuściłem brodę i dłuższe włosy hahahahaha. Napisałem teksty. Nie pamiętam po jakim czasie zaproponowałem kolegom założenie zespołu rockowego. Nie byli zainteresowani. Skończyło się tak, że nagrałem w domu jakąś muzykę instrumentalną, ale tak kiedyś chciałem pisać też teksty do piosenek.

 

Uważasz, że poezja zyskuje na połączeniu z muzyką? A co sądzisz o łączeniu poezji z malarstwem na przykład?

 

Myślę, że poezja śpiewana jest może łatwiej przyswajalna. To także dobra forma promocji. Często jest tak, że najpierw słuchamy płyt jakiegoś zespołu np. The Doors, a później sięgamy po tomiki Jima Morrisona. Malarstwo natomiast jest bliższe poezji. Simonides z Keos, grecki poeta twierdził, że „malarstwo jest milczącą poezją, a poezja mówiącym malarstwem” Lubię i popieram łączenie ze sobą różnych form sztuki. Obrazy inspirowane poezją są często bardzo ciekawe, podobnie poezja inspirowana malarstwem. Uważam, że poeci i malarze odbierają wrażenia na podobnym poziomie emocjonalnym.

 

A co sądzisz o poezji, którą nie da się połączyć z muzyką czy obrazem, np. o poezji lingwistycznej?

 

Bardzo lubię i cenię każdy kierunek/nurt w poezji (literaturze). Autentyzm, poezja lingwistyczna… Nie stosuję podziału albo wiersz mi się podoba, przemawia do mnie i czytam, poznaję twórczość danego autora albo nie. Miron Białoszewski mógł pisać wiersze na każdy temat. Niektórzy poeci „Nowej Fali”, (a może wszyscy, nie wiem) nawiązywali do poezji lingwistycznej. Ostatnio kupiłem tomiki Ryszarda Krynickiego i Stanisława Barańczaka. Nie ma dla mnie znaczenia czy wiersz nadaje się na piosenkę, czy twórczość jakiegoś autora można połączyć z malarstwem. Każdy wiersz jest wartościowy.

 

W twojej poezji dużo jest opisów przyrody, górskich wycieczek itp. Co jest dla ciebie największą inspiracją do tworzenia poezji, czy jest to właśnie natura?

 

Ciężko powiedzieć tak naprawdę, różnie bywa u mnie z inspiracją. Zawsze lubiłem piesze wędrówki. Góry to moja pasja i miłość od dawna. Jurij Żywago, bohater powieści Borisa Pasternaka, na podobne pytanie odpowiedział "Kto wie skąd przyszła inspiracja"... Jak wiesz, natchnienie przychodzi często niespodziewanie. Moje wiersze są w większości smutne... Ale chyba tak, to natura, no i miłość. Dwie największe inspiracje.

Właśnie następne pytanie chciałam zadać o natchnienie. Wielu poetów mówi o rzemiośle i warsztacie w poezji, mówią, że poezja to ich hobby, mam wrażenie, że boją się takich wielkich słów jak natchnienie poetyckie, że tak naprawdę tego nie ma, że to nie istnieje. Czym dla ciebie jest natchnienie, jak rozumiesz to słowo?

 

Natchnienie poetyckie jest i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Pewnie, gdyby nie natchnienie, nigdy nie zacząłbym pisać. Wiersze piszę raz, trzy razy w roku, ale jest to spowodowane natchnieniem. Mogę wtedy pisać dwie, trzy godziny non stop, bez przerwy. Fajne uczucie, traci się kontakt z otoczeniem, jest się sam na sam z myślami, a słowa wydobywają się same… Tworzy mi się wtedy łatwo… Jest się w pewnego rodzaju transie twórczym. Oczywiście mogę napisać i bez natchnienia tak powstał ostatnio wiersz „Sobótka nad Sanem”. Nie wiem skąd przychodzi natchnienie, pozostaje za to tylko dziękować Bogu.

 

Czy masz jakiś swoich ulubionych autorów? Wdałeś kilka tomików. Dostrzegam w tych, co czytałam, ducha poezji romantycznej, we współczesnej formie. Czy słusznie odczytałam?

 

Moi ulubieni autorzy... Klasyka to na pewno Słowacki i Baczyński. Współczesność… Edward Stachura, Halina Poświatowska, Jerzy Marian Pikul, Ireneusz Niekowal… Bardzo mi się podobają Maju Twoje wiersze. Lubię też twórczość pozostałych Rubikoniaków… Kiedy pierwszy raz czytałem wiersze na stronie Klubu Literackiego „Rubikon”, pomyślałem: „muszę tu być, muszę być z nimi”. Duże wrażenie zrobił na mnie tomik „Nie umykaj” Kasi Dominik, lubię też poezję Magdaleny Szałaj... Ze współczesnością jest tak, że ciągle poznaję nowych autorów. Teraz czytam wiersze Anny Ziemby-Lonc, Józefy Kornagi i Macieja Arkadiusza Mikołajczyka. Będąc na spotkaniu autorskim w GBP w Odrzykoniu, poznałem dwie regionalne poetki. Pierwsza to Genowefa Malska, autorka również tekstów piosenek. A druga pani to dobrze zapowiadająca się poetka Natalia Wołczańska. Staram się, żeby klasyka gdzieś się przebijała w mojej twórczości. Połączyć tradycję z nowoczesną formą wiersza. Dobrze zinterpretowałaś moją poezję.

 

Masz już na swoim koncie kilka publikacji, ile ich dokładnie było i w jakich wydawnictwach?

 

Do tej pory wydałem sześć tomików. Pierwszy, „Chwile jesieni”, został wydany w 2012 roku przez „Twoje Wydawnictwo”, w Warszawie. Redaktorem naczelnym był krytyk literacki i poeta Andrzej Żmuda. Sprawował on również funkcję redaktora w drugim warszawsko-rzeszowskim wydawnictwie „Ad Oculos”, w którym rok później ukazał się mój kolejny tomik „Rozdroża”. Trzeci „Listy na ławce”, wydałem w 2014 roku, w krośnieńskim wydawnictwie „Armagraf”. Właścicielem firmy jest Maciej Penar. Wtedy pierwszy raz zaprojektowałem okładkę. Tomiki „Samotne wędrówki”, „Lampowa stołówka”, i „Deszczowe dni lata”, ukazały się w tym roku. Miałem swój pomysł na to jak mają wyglądać. Pan Maciej zgodził się, żebym sam przygotował całość do druku.

 

Czy kiedyś sam zajmowałeś się działalnością wydawniczą?

 

Założyłem własne wydawnictwo w 2015 roku. Była to mała firma, wydająca poezję, prozę, literaturę naukową i regionalną. Niestety w tym roku musiałem zamknąć działalność. Mam nadzieję kiedyś ją wznowić. Praca od projektu poprzez cały proces składu publikacji, typografia książki, edycja tekstu, praca z grafiką bitmapową, wektorową, cały skład DTP itd. to jest coś, co bardzo mnie wciągnęło. Współpraca z Autorami, z drukarniami. No i do tego ta radość Autorów, kiedy już oglądają swoje nowe, gotowe, pachnące farbą drukarską książki.

 

Czy działalność jako wydawca zmieniła twoje podejście do własnego pisania?

 

Pewnie troszkę tak, bo napisałem później kilka wierszy ze znakami interpunkcyjnymi.

 

A myślisz pisząc czy twoje wiersze trafią do szerokiego kręgu odbiorców, czy kierujesz się raczej intuicją? Na portalu "Rubikonu" jesteś jednym z bardziej poczytnych autorów.

 

Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie zainteresowanie ze strony odbiorców moimi wierszami... To bardzo miłe. Wybierając teksty na stronę, kieruję się intuicją.

 

Intuicja dobrze Ci podpowiada. Bardzo dziękuję za rozmowę i zaangażowanie w działalność klubu literackiego "Rubikon".

 

Dzięki Maju ogromnie.

 

To ja dziękuję za wywiad.

 

czasoprzestrzeń roku 2017, sierpień


autor: Maja Hypki-Grabowska
ostatnia modyfikacja: 2017-07-03




Ta praca należy do kategorii:




Średnia ocena pracy to:
Ilość głosów: 0

Zaloguj się aby mieć możliwość oceniania prac.



Komentarze (5):


5. 2017-08-15

Dziękuję... Bardzo :) Pozdrawiam :)


Podpis: (A) Marcin Kwilosz



4. 2017-08-15

Dzięki temu wywiadowi przypomniałam sobie czym jest natchnienie za co ogromnie dziekuje panie Marcinie, i jak mój poprzednik życze róznież częściej zbawiennego skutku tego stanu. Potwierdzam warto było przeczytać! Pozdrawiam i autora wywiadu jak i samego "przesłuchiwanego"


Podpis: J.Lewandowska



3. 2017-07-09

Dziękuję za komentarz :) Serdecznie pozdrawiam :)


Podpis: (A) Marcin Kwilosz



komentarze  autor