Klub Literacki RUBIKON
Klub Literacki RUBIKON

Nadzieja

Nadzieja…

 

Kilka dni temu zastanawiałam się nad tematem dzisiejszego felietonu. Pomysłów było multum, ale postanowiłam, że napiszę o pięknej nadziei, szlachetnej i nieskazitelnej, iście wyrwanej z ramy „boskości”. Niemniej jednak, gdy zaczęłam stukać w klawiaturę, palce same chaotycznie skakały po kolejnych literkach. Jak się okazało, moje pierwotne założenia pozostały tylko pierwotne w „założeniach”. Albowiem tekst, jaki ukazał się moim oczom był zupełnie odmienny. A oto on.

„Nadzieja, według słownika polskiego to najprościej mówiąc/pisząc oczekiwanie spełnienia się czegoś pożądanego, a tym samym ufność, że stanie się to rzeczywistością. Wówczas zadałam sobie pytanie, kiedy po raz pierwszy tak naprawdę odczułam NADZIEJĘ?

Nie musiałam długo szperać w pamięci, ponieważ ten moment pamiętam doskonale. W końcu trudno zapomnieć te kilka minut, podczas których decydowano o moim życiu, bądź jego pozbawieniu.

Cała sytuacja wydarzyła się 11 lat temu, kiedy to po praz pierwszy stanęłam przed komisją kwalifikacyjną, mającą zdecydować czy dopuścić mnie, bądź odmówić mi przeszczepu. Piszę po raz pierwszy, gdyż jako jedyna wówczas w historii przeszczepów, byłam dwa razy kwalifikowana (ale to temat na zupełnie inny felieton). Jeden Bóg tylko wie, co wówczas czułam… strach, zrezygnowanie, zmęczenie, smutek i mimo wszystko nadzieję. Tak właśnie, nadzieję, bo jako wieczna optymistka, choć wówczas myślałam, że ten »optymizm« chyba zgubił drogę do mojego serca, wciąż – może i naiwnie – miała nadzieję, że jednak przeżyję. Mimo, że moje szanse na ten cud wahały się w granicach około 5 – 10 %. Jednak cuda się zdarzają, a nadzieja i wiara są drogą wiodącą do »urzeczywistnienia się niemożliwego«. Najlepszym przykładem takiego cudu jestem ja, ta która miała nie przeżyć, a żyje…

Dlatego tak ważna jest dla mnie nadzieja, będąca siłą niewidzialną i nie wykrywalną żadną maszyną. Siła, która pozwala na pokonywanie własnych słabości, na podniesienie się po kolejnych upadkach, na przekraczanie granic.

Ktoś może powiedzieć, że nadzieja, to eteryczna mgiełka, którą można bardzo łatwo rozdmuchać machnięciem dłoni, i ma do tego prawo, skoro tak czuje. Niemniej dla mnie to głęboko zakorzenione w psychice potężne drzewo wydające piękne owoce. To Anioł Stróż, który trwa przy mnie do ostatniej chwili, jest moją tarczą przed cierpieniem i dodaje wiary, nawet, gdy brakuje mi oddechu. Jest odwieczna i nigdy nie zgaśnie.
Ma też jeszcze jeden bezcenny walor, mianowicie nie jest przywilejem »wybrańców«, przeciwnie. Wszyscy mają prawo do nadziei, bez względu na pozycję społeczną, kolor skóry, wyznawaną wiarę, narodowość, etc. Nadzieja jest symbolem ludzkiej siły i wiary, jest wszystkim, co pozostaje człowiekowi, gdy wydaje się, że nie ma już wyjścia, a jednak…

Taka była też dla mnie, kiedy 11 lat temu drzwi otworzyły się i spojrzałam w oczy transplantologa, nim ten zdążył oznajmić, że zostałam zakwalifikowana.

Do tej pory, gdy wspominamy ten moment, mój transplantolog powtarza, że jeszcze nigdy u nikogo nie widział takiego spojrzenia, przepełnionego nadzieją i pragnieniem życia…

Coś w tym było, ponieważ nawet wówczas, skazana na decyzję kilu osób, nie przyjmowałam do świadomości, że decyzja (choć szczerze mówiąc dla mnie to był wyrok) mogłaby być odmowna, mimo wszystko…”.

Taki oto tekst wystukały moje palce na klawiaturze. Niby banalny, aczkolwiek mam nadzieję, że z przesłaniem równie głębokim jak moje drzewo.

Kończąc pragnę podkreślić, że „moja nadzieja urzeczywistnia się każdego dnia, kiedy jest mi dane otworzyć oczy i złapać oddech istnienia”. Mam nadzieję, że wasza także.

 

Kasia Dominik


autor: Katarzyna Dominik
ostatnia modyfikacja: 2017-11-07




Ta praca należy do kategorii:




Średnia ocena pracy to:
Ilość głosów: 0

Zaloguj się aby mieć możliwość oceniania prac.



Komentarze (2):


2. 2017-11-09

Bóg zapłać kochana Maju. Przytulam do serca.


Podpis: (A) Katarzyna Dominik



1. 2017-11-09

Piękny tekst.


Podpis: (A) Maja Hypki-Grabowska



komentarze  autor