Carpe diem
To, o kim lub o czym myślimy w danej chwili oraz w jaki sposób jesteśmy w tej chwili obecni, i jak ją odczuwamy w dużej mierze jest rezultatem naszego spostrzegania i poczucia szczęścia bądź jego braku. Wydaje się to niewiarygodne, a jednak.
Otóż profesor Jon Kabat-Zinn, zajmujący się problematyką łagodzenia stresu, stwierdził, że gdziekolwiek jesteśmy, bądźmy całym sobą. Świadomie, uważnie żyjmy! Zatroszczmy się o tę właśnie „wyjątkową” chwilę, w której trwamy – bo ona się już nie powtórzy. Tam, gdzie właśnie jesteśmy, skontaktujmy się z własną mądrością i jestestwem, doceńmy unikatowość tej chwili, obserwując ją bacznie a przy tym z troską. Ciesz się tym, co właśnie jest – bo wczoraj już minęło, a jutro jeszcze nie nadeszło.
Dlaczego to takie ważne dla człowieka? To proste, bowiem większość ludzi żyje w przeszłości albo w przyszłości, zbyt często zamartwiając się tym, co było albo co będzie. Tymczasem rzeczywistość przecieka nam przez palce, niczym ziarenko piasku przez sitko. Czy zatem warto tak szybko żyć? Goniąc dzień za dniem? Oczywiście, że NIE, gdyż życie jest TU i TERAZ.
Ciekawy jest także fakt, że to czym zazwyczaj żyjemy, czym się przejmujemy i co absorbuje większość naszego codziennego życia tak naprawdę nie istnieje. Bo albo już się wydarzyło, albo dopiero się zdarzy.
Uczeni udowodnili, że za nasz stres w ponad 80 proc. odpowiadają sprawy, problemy, których tak naprawdę nie istnieją, są wytworem naszej wyobraźni. Ponadto zbyt często przejmujemy się czymś co już miało miejsce (przeszłość) albo tym co dopiero nastąpi (przyszłość). To wszystko tkwi tylko i wyłącznie w naszej głowie. Dlatego by uzyskać pełnię szczęścia bądź choć jej kawałek, okarmiamy nasze pozytywne myśli, podsycamy je dobrymi emocjami i wrażeniami, a wówczas zasmakujemy radości w czystej jej postaci. Radujmy się na przykład tym, że świcie słońce, że dostaliśmy kartkę od przyjaciela, że uśmiechną się do nas znajomy, kolega przyniósł książkę, o której marzyliśmy. Po prostu cieszmy się chwilą, TU i TERAZ.
Jeśli nie będziemy umieli znaleźć przyjemności w spokoju i harmonii chwili, która właśnie trwa to nie będziemy zdolni do jej stuprocentowego przeżywania wówczas gdy stanie się faktem, teraźniejszością. Dlatego nie ma sensu latać za naszymi myślami, aby nadążyć za nimi, bowiem nie znajdziemy wówczas radości w chwili która trwa. A tego nam potrzeba, wytchnienia, odpoczynku, jestestwa.
W końcu to od nas zleży czy chcemy żyć pełniej, doceniając życie w każdym jego aspekcie. A jeśli tak, to doskonale pomaga w tym uważność, koncentracja, czyli nic innego jak bycie i odczuwanie całym sobą tego, co akurat robimy lub co się właśnie – TU i TERAZ – dzieje. Ojciec Jan Bereza wielokrotnie podkreślał, aby nie uciekać od codziennych myśli, wystarczy tylko je zmodyfikować i ukierunkować na właściwy tor, aby stały się sednem naszych czynów i myśli w chwili, która trwa.
Ważna jest też w tym wszystkim nasza obecność w „chwili, która trwa”, bowiem ta właśnie obecność pozwala nam na zatrzymanie tego pędzącego koła błędnego naszego życia i zadania sobie kilku fundamentalnych pytań, które mają dla nas i naszego życia bardzo ważne znaczenie, ponieważ udzielone na nie pytania pozwalają nam na określenie samych siebie oraz naszego miejsca na ziemi. Zatem śmiało, zapytajmy siebie: Gdzie tak naprawdę jesteśmy? Dokąd podążamy? W jakim celu? Czego chcemy od życia?
A jak już poznamy odpowiedzi, wówczas doznamy „niezwykłości jaka tkwi w zwykłości”.
Jednakże jak się zapewne już nie raz przekonaliśmy, nasz umysł wciąż jest „zagoniony”, wciąż coś komentuje, planuje, ocenia, analizuje, wspomina. Bardzo rzadko przez to doznajemy „olśnienia” chwilą, która jest TU i TERAZ. Nie wierzycie, sami się przekonajcie na bardzo prozaicznym przykładzie, otóż odpowiedzcie sobie na pytanie: ile razy czytając tekst wiecie i rozumiecie, co tak naprawdę przeczytaliście? – ot co.
Jestem wręcz przekonana, że wielokrotnie wracaliście do akapitu, aby skupić się na czytanym tekście. Istnienie TU i TERAZ nie jest proste, ale jest wykonalne, wymaga wielu ćwiczeń, ale przecież trening czyni mistrza, dlaczego zatem nie spróbować. Nic nie tracimy a wiele zyskujemy, gdyż jeśli obecność wejdzie nam w nawyk, pozwali zaakceptować również fakt dokonany, którego i tak już nie zmienimy. Dlatego warto wyrobić w sobie nawyk „obecności TU i TERAZ”, gdyż pozwoli nam to uwolnić się od ciągłego zamartwiania się oraz spowoduje zatrzymanie błędnego koła jakim jest nawał negatywnych myśli i emocji.
Dlatego też psycholodzy zajmujący się neurolingwistycznym programowaniem ludzkiego umysłu, gdy człowiek „odpływa” gdzieś daleko (czasami za daleko) myślami, nawołują, aby wrócił do TU i TERAZ. Należy to zrobić dość delikatnie, ponieważ nasz mózg jest delikatnym narządem ludzkiego organizmu. Poza tym ta delikatność winna być stanowcza, bowiem jeśli zrobimy to zbyt gwałtownie wówczas pojawią się frustracja, zagniewanie i złość. A tego nie chcemy.
Reasumując, częściej winniśmy robić coś dla samej przyjemności robienia, a nie dlatego, że ktoś nam kazał. Bawmy się każdą chwilą, każdą wykonywana czynnością dla czystej przyjemności. Posmakujmy radości, dobroci i serdeczności – bo te właśnie uczucia sprawiają, że jesteśmy bardziej szczęśliwsi, radośniejsi i lepsi – dla innych i dla samych siebie. Takie zachowanie wypływa z samego faktu bycia TU i TERAZ, z doświadczania i przeżywania każdej danej nam chwili, choć tak ulotnej, to jednak tak cennej – bowiem cytując Wisławę Szymborską „nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy…”.
Dlatego raz jeszcze powtarzam – bądźmy świadomi tego, co robimy nawet podczas tak prozaicznych czynności jak zmywanie naczyń (bez zbędnego ich oceniania, krytykowania): wsłuchajmy się w strumień płynącej wody z kranu, która spływając po naszych dłoniach delikatnie je muska, poczujmy jakie są w dotyku talerze, jaki dźwięk wydają. A przy tym zignorujmy wszystko to, co może wpłynąć na naszą uwagę bądź nieuwagę (czyli to, co rozprasza nasze myśli i powoduje mętlik w głowie) – czyli wszelkie myśli dotyczące tego co było – przeszłości, bądź tego co dopiero będzie – przyszłości.
Uważność, koncentracja, miarowy i spokojny oddech dadzą nam dystans do siebie i otaczającego nas świata. Jeśli chcemy w pełni doświadczać życia, w każdym jego nawet najmniejszym przejawie, uważność jest konieczna. W rozmowie z drugim człowiekiem, podczas zmywania, sprzątania, na spacerze, na randce – słowem wszędzie i o każdej porze dnia i nocy.
Nadto nie musimy robić nic nadzwyczajnego, aby poczuć unikatowość życia. Wspomniany powyżej ojciec Jan Bereza zwykł mawiać: „Na każdą górę prowadzi wiele ścieżek. Na każdej rzece można zbudować wiele mostów. Na każdej pustyni znajdziesz wiele oaz. Lecz twoja droga jest jedna, zaczyna się tam, gdzie stoisz”.
Bycie TU i TERAZ może wydawać się trudne i pozbawione sensu, ale gdy wejdziemy w stan uważności, która jest pewnego rodzaju odmiana koncentracji, „otrzymamy” siły i energię do życia i działania, do bycia TU i TERAZ. Dzięki tej koncentracji nie męczymy się i nie wypalamy przy wykonywanych czynnościach, przeciwnie. Wówczas odpoczywamy umysłowo i emocjonalnie. Cóż chcieć więcej?
Czyż nie jest cudownie przytulać ukochaną osobę i myśleć tylko o niej i o tej wyjątkowej chwili – cieszmy się chwilą, podziwiajmy piękno tego świata, słuchajmy ulubionej muzyki, po prostu cieszmy się tym co mamy, TU i TERAZ, bo takie właśnie chwile dostarczają nam najwięcej radości. Dlatego korzystajmy świadomie i w pełni ze wszystkich zmysłów, aby nasze życie było płomienne, piękniejsze oraz przepełnione energią i witalnością. Bądźmy w swoim życiu obecni, bowiem któż jak nie my mamy nad nim kontrole, zatem to tylko i wyłącznie od nas zależy czy będziemy szczęśliwi czy też nie. Każdy z nas musi sam podjąć decyzję, ja już podjęłam, a ty?
Katarzyna Dominik
autor: Katarzyna Dominik
ostatnia modyfikacja: 2017-11-28
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (2):
Bardzo dziękuję Marcinie za komentarz, żyć "TU i TERAZ" to sztuka, niemlże tak tajemna jak przepis na złoto - upragniony i poszukiwany przez Alchemików. :)
Być tu i teraz :) myślami :) Przypomniał mi się Siddhartha Gautama, twierdził bowiem, że należy wyzbyć się wszelkich pragnień, a można to osiągając w stanie „nirwany”. Buddyzm, medytacja – zen. Chyba łatwiej jest „chwytać dzień” ;) Pewnie można połączyć medytację z carpe diem. Być tu i teraz, ciałem przy ukochanej osobie – łatwiejsze :) ale ludzki umysł ciągle wspomina, wybiega w przyszłość itd. Super tekst Kasiu. Bardzo mi się podoba. Pozdrawiam :)