Przebudzenie
Przez tyle czasu nie doznałam
żadnego muśnięcia. Ukojenie stanowiła tylko
klamka, codziennie witająca mają dłoń,
ale i ona była zimna jak lód.
Kiedy otwierałam kolejne drzwi,
przed oczyma pojawiał się obraz –
boleść twarzy, z której można było czytać
jak z otwartej księgi o złotych stronicach,
w srebrnej obwolucie.
Zastygła – bezruch walczył z chęcią czucia,
ale ona o tym nie miała pojęcia.
Bezwładnie się osunęła,
życie sięgnęło bruku
usłanego szatą eremitorium.
Gdy chciałam ją przytulić, zamarłam,
jej lico mimo sędziwego wieku,
pokryte splotami długich linii
tworzących mapę życia – radośnie się uśmiechnęło
witając kolejny dzień jestestwa.
Jeszcze jeden, może już ostatni.
A może to dopiero końca początek?
I choć jest to alegoria, to jakże wymowna.
Przeciętna twarz pragnąca czułości,
chce kochać i być kochana…
Czy prosi o zbyt wiele?
Może zdołam kiedyś
dotknąć jej policzka, po którym
tyle razy spływały rzęsiste łzy,
chociaż była dla niej tylko gambitem.
Ona miała swój własny układ kart.
Może ktoś pochyli się nad nią,
delikatnie muśnie starczą twarz
i otrze ostatnie krople potu.
Ja nie mogę tego zrobić,
wciąż powracają do mnie chwile,
kiedy chcąc doznać odrobiny czułości,
otrzymałam ogrom potknięć w odpowiedzi.
Szkopuł w tym, że dałam na to przyzwolenie,
aby serce skamieniało jak Bazyliszek.
Ułomność ta została zasiana
w moim umyśle, w którym zapuściła
długie kręte korzenie.
Nagle doznałam przebłysku,
twoje oczy skierowały się ku moim.
Krew dopłynęła do mózgu.
Moje serce ożyło,
dusza odrodziła z niebytu.
Nasze spojrzenia
na wskroś się przenikają.
Ja twojego a ty mojego jesteśmy spragnieni.
Niech cały świat się dowie,
niebo i ziemia usłyszą, że
będąc martwymi za życia,
doznaliśmy przebudzenia miłości.
Nic jej nie uśmierci, bo jest wieczna,
jednakowoż na tym, jak i na tamtym świecie.
Kasia Dominik
autor: Katarzyna Dominik
ostatnia modyfikacja: 2018-02-23
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (4):
Kochana Maju z serca dziękuję :)
Super :) Pozdrawiam :)
Dziękuję za uznanie :) pozdrawiam :)