Gdy deszcz zmyje kroki z ziemi,
wiatr rozwieje prochy na cztery strony świata,
gdy fiołki przestaną pachnieć,
a kolor ich płatków wyblaknie,
zniknie ostania iskierka nadziei.
Gorzka prawda stanie kołkiem w gardle,
słona łza spłynie po bladym licu,
oddech coraz wolniejszy, płytszy,
zanuci pożegnalną kołysankę.
Dzień w obawie przed nocą,
zedrze z nieba gwieździstą kurtynę,
raz jeszcze załka nad mogiłą bezimienną,
ogrzeje lodowate serce – na próżno.
Przeminęłam jak zeszłoroczny śnieg,
z prochu powstałam i doń powróciłam,
nikt już nie pamięta, krzyk wpadł w próżnię,
kropla potrzeb na pustyni ubóstwa uleciała.
Kiedy odejdę dzień i noc nadal będą
bezlitośnie odmierzać czas na tarczy życia.
Kasia Dominik
autor: Katarzyna Dominik
ostatnia modyfikacja: 2020-02-11
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (1):
Dziękuję za tekst.