Klub Literacki RUBIKON
Klub Literacki RUBIKON

Marzenie...

Wreszcie ją spotkałem. Była przepiękna... Moje marzenie się nareszcie spełniło, zobaczyłem ją w całej okazałości. Jej piękne, duże oczy świeciły się w ciemności jak czerwone rubiny i podkreślały jej śliczną twarz, której rysy zostaną mi w pamięci do końca życia. Buzie miała bardzo chudą. Cera jej blada i opięta na policzkach, a w niektórych miejscach tak starta, że widać było kości wychodzące na wierzch. Włosy, wychylające się z pod kaptura były delikatne, czarne i falowały na wietrze niczym płynące gałązki wierzby płaczącej w powietrzu. Ubrana była w czarną, postrzępioną pelerynę, która nadawała jej niezwykłą i nadprzyrodzoną tajemniczość. Nie widziałem jej stóp, nawet nie wiem czy je miała, ponieważ nie chodziła tylko unosiła się nad ziemią niczym zjawa z pięknego koszmaru. W ręku trzymała błyszczącą i ostrą kosę postawioną na sztorc tak samo jak gotowi do walki chłopi w „Weselu” Wyspiańskiego. Jej widok z jednej strony mnie przerażał a z drugiej – cieszył. To była śmierć... Gdy ją ujrzałem serce podeszło mi do gardła. Z wrażenia nie mogłem żadnego głosu z siebie wydobyć. Moje ciało w jednej chwili stało się lodowate, ale nie czułem ogarniającego mnie zimna...dziwne... Nie panowałem wtedy nad swoim organizmem. Moje nogi były jak z waty i uginały się pod moim ciężarem, aż w końcu nie wytrzymały. Padłem na kolana.... Byłem wtedy szczęśliwy jak nigdy w życiu bo wiedziałem, że to już koniec. Koniec jednego a początek drugiego... Już widzę ostrze kosy przy mojej głowie. Wreszcie nadeszła ta upragniona chwila. „Czyń swoją powinność” – to były moje jedyne słowa, które przeszły mi wtedy przez gardło. Zamknąłem oczy i czekam już tylko na wyrok... Czekam... Czekam.... Co jest do cholery? Podniosłem powieki i widzę, że piękna nieznajoma się oddala. Chce biec za nią jednak nie mogę wstać z ziemi. „Nie zostawiaj mnie” – krzyczę - „ja już mam dość tego całego świata, weź mnie ze sobą”. Ona jednak nie słucha mnie i nadal podąża w swoją stronę. Wtem widzę, że ciemność, otaczająca mnie, zanika i pojawia się ciepłe i jasno świecące słońce, które swoimi promieniami rozgrzewa moje ciało. Wstaje z ziemi, czuje przypływ energii i wiem, że to nie jest koniec mojego skomplikowanego życia. Jednego jednak mogę być pewien, że jeszcze się spotkamy, piękna i tajemnicza nieznajomo... Będę czekał...


autor: Łukasz Jachimowski




Średnia ocena pracy to:
Ilość głosów: 0

Zaloguj się aby mieć możliwość oceniania prac.



Komentarze (0):


komentarze  autor