Klub Literacki RUBIKON
Klub Literacki RUBIKON

Tajemnica góry Kohnstein

Był marzec 1945r.W niemieckich zakładach zbrojeniowych "Dora", należących do koncernu "Mittelwerk GmbH" wrzała praca przez całą dobę. Zakłady te powstały 24.09.1943r.w obiekcie "Dora", gdzie wcześniej znajdował się centralny skład paliw Rzeszy. W latach 1943-44 zatrudniano 3000 więźniów obozu w Nordhausen. W latach 1944-45 liczba ta wzrosła do ponad 13.000 osób.
Przeniesiono tu produkcję bomb latających V-1 i rakiet V-2 ze zbombardowanego przez RAF ośrodka doświadczalnego w Peenemunde. Obiekt "Dora" znajdował się koło Nordhausen w górach Harzu. Pod górą Kohnstein wydrążono na wylot dwa równoległe tunele-główne ciągi komunikacyjne o szerokości 10-12m i wysokości 7,5m. Połączono je pięćdziesięcioma poprzecznymi halami produkcyjnymi po 140m każda, odpowiadającymi poszczególnym etapom produkcji. Cała kubatura obiektu ""Dora" wynosiła 850.000m2 a hal i korytarzy 125.000m2. Części dostarczały koncern AEG i obiekt "Riese" w Górach Sowich.
Głównymi ciągami komunikacyjnymi wzdłuż poszczególnych hal biegły tory kolejki wąskotorowej, po ktorych na torach przesuwano cielska bomb V-1 i cygara rakiet V-2 montując poszczególne podzespoły. Środkiem korytarza ułożono tor kolejowy. Przywożono nim wagony z częściami i zaopatrzeniem. Jednak z dnia na dzień przybywało coraz mniej wagonów z częściami a zaczęto podstawiać wagony z czymś innym...
...Marian został aresztowany w jednej z ulicznych łapanek w Warszawie. Był wtedy grudzień 1942. Pracował na stacji Warszawa Praga. Mimo przepustki oraz telefonów od niemieckiego zawiadowcy stacji, został osadzony w podziemiach budynku Gestapo przy Al.Szucha w Warszawie. Po biciu i morderczych przesłuchaniach, nie przyznał się do niczego. Mimo że należał do AK, nikogo nie wydał. W lecie 1943r.wraz z grupą więźniów został przewieziony do obozu koncentracyjnego Matthausen-Gusen. Tam wraz ze współwięźniami ciężko pracował w kamieniołomach, nosząc aż na skraj wyrobiska tragi z urobkiem. Dzień w dzień odbywali swą morderczą trasę po schodach wykutych w litej skale. Widział jak wielu więźniów zginęło na schodach.Kopani i spychani przez pilnujących ich SS-manów i kapo spadali w dół, pociągając za sobą innych. Nikt nie mógł przeżyć upadku z kilkudziesięciu metrów w dół.
Tam poznał też późniejszego słynnego barda warszawskiej ulicy Staszka Grzesiuka. W chwilach wolnych wspólnie śpiewali stare andrusowskie piosenki waeszawskie. Pilnujący ich Niemcy wtedy łagodnieli a czasem nawet dali kawałek chleba czy miskę obiadowej zupy. Przyjaźń ich trwała aż do końca 1944r. Zaraz po Świętach Bożego Narodzenia ogłoszono zbiórkę wszystkich więźniów. Wybierano młodych i zdrowych ludzi o zawodach związanych z produkcją wojenną. Mariana wybrano do transportu. Staszek Grzesiuk klął w żywy kamień, wszystko i wszystkich, którzy zabierają mu przyjaciela. Na drugi dzień wydano jadącym po bochenku czarnego chleba i kawałku końskiej kiełbasy. Pognano ich na stację, gdzie stał rząd krytych wagonów. Do składu doczepione były dwa ciężkie parowozy BR52. Było bardzo zimno. Mróz sięgał -15 st.C. Ludzie trzęśli się z zimna. Pasiaste kurtki i spodnie nie chroniły przed zimnem. Gołe stopy obute w drewniane saboty czasem przymarzały do chodaków.
Tak jechali kilka dni. Wielu z nich zamarzło. Wreszcie pociąg wtoczył się na niewielką stację. Niemcy nie zdradzili dokąd ich wiozą,więc ludzie nieświadomi niczego pomyśleli, że może tu będzie lepiej. Po godzinnym marszu wzdłuż torów kolejowych stanęli przed wejściem do tunelu. Cały teren był ogrodzony drutem kolczastym pod napięciem. Świadczyły o tym tabliczki ostrzegawcze na słupach. Wzdłuż ogrodzenia chodziły patrole SS-manów z bronią i psami.
Stało tam kilka większych baraków.Jak oni chcą nas tam pomieścić?-zapytał Marian sąsiada ze swego szeregu. Tamten tylko wzruszył ramionami.
Jak się okazało baraki te, to pomieszczenia służbowe. Były tam kuchnia, łaźnia, magazyny, garaże, izba chorych oraz baraki SS. Więźniów po kąpieli i rejestracji zagoniono do tunelu. Marian mijając swych towarzyszy niedoli przywiezionych wcześniej, był przerażony. Patrzył na ludzkie szkielety. Szli głównym korytarzem, gdy prowadzący ich kapo skręcił w lewo,przechodząc przez tor kolejki wąskotorowej. Weszli do bocznej hali. W mdłym żarówek Marian ujrzał piętrowe prycze.Witamy w apartamentach!-rzekł z ironią kapo. Prace zaczynacie o godz.22.00. Jeśli ktoś zaśpi, to ja go obudzę tym!Wyciągnął zza pazuchy metalową rurkę zakończoną ołowianą kulką. A teraz na prycze!-krzyknął kapo. O godz.21.oo zarządzono pobudkę. Wydano posiłek, na który składał się kawałek czarnego chleba i łyżka buraczanej marmolady. Była również czarna, gorzka kawa mielonych żołędzi. Ohydna ale gorąca. Poprowadzono ich do pracy w sąsiedniej hali. Montowano tam podzespoły żyrokompasu rakiety V-2.Były to urządzenia do sterowania rakietami. Po pewnym czasie więźniowie zaczęli sabotować montaż. Każda nawet lekko dokręcona śruba czy krzywy trybik mogły spowodować przedwczesny wybuch rakiety jeszcze na stanowisku startowym.
Marian zauważył jak kilka razy w tygodniu rano, dwie ciężkie lokomotywy dieslowskie pchają skład wagonów w głąb góry Kohnstein. Wieczorem skład pociągu wraca z powrotem. Gdy zapytał więźnia pracującego obok, co Niemcy tam wożą, ten odpowiedział mu, żeby się tym nie interesował jeśli chce żyć.
Ci bardzo ciekawi już nie żyją!
Aż nadszedł kwiecień 1945 roku. Codziennie słychać było daleki pomruk dział. Alianci byli coraz bliżej ale więźniowie tego nie wiedzieli zamknięci w podziemnej pułapce...
...Schodzili z nocnej zmiany, gdy kapo oznajmił im że muszą pozostać do rozładunku wagonów. Tam odmowy nie uwzględniano.Spuścili głowy i powlekli się za kapo w głąb górskiego korytarza. Po kilkuset metrach zauważyli rząd krytych wagonów. Po obu stronach były rampy biegnące do hal. Na rampach stały wózki do przewożenia towaru. Gdy otwarto wagony zdumionym ludziom ukazały się wnętrza wypełnione dywanami, obrazami i skrzyniami z dobrem zrabowanym w całej niemal Europie. Na skrzyniach były nalepki z napisami: Krakau, Warschau, Paris, Koenigsberg, Praha, Roma, Budapest i inne. Na skrzynkach były napisy Deutsche Reischbank oraz Geheim!. Wszystko to lokowano w specjalnych niszach. Do jednej z hal, przy wejściu stali żołnierze SS. Około południa obie lokomotywy pomrukując silnikami, odjeczały z wagonami w sobie tylko znanym kierunku. To tu ci złodzieje ukryli swoje łupy!-pomyślał Marian.
Zmęczeni więźniowie usiedli na rampie.Wtem ukazał się niemiecki żołnierz z małym wózkiem. Była tam taca kanapek z wędliną i skrzynka piwa. Kapo rzekł:
Jedzcie, to dla Was za dobrą pracę. Więźniów nie trzeba było zachęcać.
Po zjedzeniu kanapek i wypiciu kilku łyków piwa, poczuli ból rozsadzający wnętrzności. Po kilku minutach już nie żyli, umierając w konwulsjach.
SS nie pozostawiało świadków. Kapo już przebrany w mundur SS-mana wraz z żołnierzami przenieśli zwłoki do hali, do której wcześniej bronili dostępu. Tych zwłok było już kilkaset. Pociąg kursował jeszcze kilka razy ale szybko zbliżający się front przerwał dostawy. Amerykanie byli coraz bliżej.
Pewnej nocy,po wyprowadzeniu pozostałych przy życiu więźniów do obozu w Nordhausen, tę część korytarza w której rozładowywano wagony wysadzono w powietrze i starannie zamaskowano. Za kilka dni do obozu wkroczyli Amerykanie
Czy odnaleźli tajemniczą zawartość pociągów? Czy odnaleźli zwłoki więźniow zamordowanych w sztolniach? Gdzie Niemcy ukryli Bursztynową Komnatę po wyjeździe z Królewca? Gdzie się podział słynny Karinnhall,Wielkiego Marszałka Rzeszy Hermanna Goringa? Co ukryto w zamku Furstenstein Schloss (Książ)? Dlaczego tak późno wybudowano zakład produkujący ciężką wodę przy elektrowni wodnej w Kowarach? Co produkowano w podziemnej fabryce koło Lubiąża? Co naprawdę produkowano w kompleksie "Riese"?
Na te i inne opowiadania chyba już nikt nigdy nie odpowie. Hitlerowcy strzegą tych tajemnic do dzisiaj pilnując,aby nie dostały się w niepowołane ręce. Świadków naocznych owych dni jest coraz mniej!!!


autor: Zbigniew Szałkiewicz
ostatnia modyfikacja: 2010-01-31




Ta praca należy do kategorii:




Średnia ocena pracy to:
Ilość głosów: 0

Zaloguj się aby mieć możliwość oceniania prac.



Komentarze (0):


komentarze  autor