Klub Literacki RUBIKON
Klub Literacki RUBIKON

Zachód słońca nad jeziorem ( Miciński ) (rymowany)

do Micińskiego

(najwyższym bluźnierstwem, ale i największą czcią jest pokraczna forma naśladownictwa)

 

Oto płomień

liżąc brzeg wód wciąż krwawi

lecz o zmierzchu nic on nie strawi

Jeszcze jak spękane Słońce błyska

ta wiecznych mroków wiara ognista

 

Oto woda

gdy wędruje brzegiem uroczyska

rapsodia białych topieli przeczysta

Gładkość tafli lazurów jeziora

i nieruchomość ukojeń chora

 

Nad brzegiem oczy od wichru mrużę

a w głębiach jego czuję burzę

co wszystkie sfery sensu zmieni

w bezrozumny taniec cieni

To czeka mnie Pochłaniacz Bytu

i darmo podążam drogą klejnotu

rzuconego w otchłań

I tu trwam

a ze mną Ty mistrzu

i ja -

sam

 


autor: Maja Hypki-Grabowska
ostatnia modyfikacja: 2016-01-08




Ta praca należy do kategorii:




Średnia ocena pracy to:
Ilość głosów: 0

Zaloguj się aby mieć możliwość oceniania prac.



Komentarze (3):


3. 2007-02-03

Zapomniałem dopisać, w kwestii istnienia ognia i wody – w ujęciu metaforycznym.


Podpis: Marcin Dydyna



2. 2007-02-02

Płomień (ogień) i woda – dwa żywioły, które odwiecznie toczą ze sobą bitwę. W rzeczywistości uzupełniają się, bo nie potrafią bez siebie istnieć, ale zaistnieć – tak. Tuż obok, a raczej między nimi hula wicher... Bardzo obrazowy wiersz, pobudzający wyobraźnię.

 


Podpis: Marcin Dydyna



1. 2006-11-23

„Zachód Słońca nad jeziorem” jest piękny i raczej trudny. Nie jestem pewna jego interpretacji, ale do mnie wiersze ten przemówił. Odnalazłam w nim porównanie człowieka pełnego wewnętrznych rozterek do jeziora, a owe zachodzące Słońce – to wiara - płomień umierający ale w dalszym ciągu przecinający mrok. Zaczęłam zadawać sobie pytanie, kiedy przyjdzie czas że ten wypalający się płomień zgaśnie? Czy dopiero wraz ze śmiercią? Czy jeszcze za życia co spowoduje popadnięcie w bierną egzystencję co w pewnym sensie równe będzie ze śmiercią danego bytu. Wiersz jest bardzo przejmujący, raczej dekadencki gdyż powoduje refleksję nad powodami i konsekwencjami „krwawienia” wiary. Ah i jeszcze jedno mi wpadło w oczy. Mianowicie, jeżeli a priori uznać że wiara jest owym ogniem w człowieku, to znaczy że jest ona czymś co nie pasuje do jego natury. Ogień w wodzie istnieć nie może. Może wszyscy ludzie są skazani na pustą egzystencję, a prawdziwie cudowni są Ci którym mimo wielkich sprzeczności udało się zachować ogień we wnętrzu swego jeziora? Jeżeli patrzeć na to w ten sposób to wiersz cały nabiera dramatycznej dynamiki. Bo oto wyobrażam sobie wewnętrzną walkę o ocalenie tego ostatniego płomienia tak ważnego do życia w pełni. Niesamowity wiersz, za każdym razem jak go czytam odnajduję w nim kolejny fragment.


Podpis: PaniKara



komentarze  autor