Klub Literacki RUBIKON
Klub Literacki RUBIKON

Proszę niech pan siądzie

 Niech pan sobie siądzie. Ja chętnie postoję

- Pieniądze to nie wszystko- pomyślał, już dawno. Tenis, sport w całości, szermierka, pływanie, wspinaczka i w chwilach wolnych nurkowanie do wraków lub na zlecenia policji do poszukiwań zaginionych osób. Ogólnie ruch, powietrze i wysiłek. Z tego wszystkiego najlepszy wydawał mu się jednak tenis. Lubił tenis, najbardziej, nie zdając  sobie sprawy; dlaczego? Dużo ryzykował na rynkach finansowych doprowadzając  często sytuację do  kulminacji napięcia, że wytrzymać mu to było ogromnie ciężko. Zdarzenia i informacje docierały do niego w niesamowitej ilości i wymagały decyzji, za którą już tylko jak mówił

- Zysk albo w pysk. I tak nie mogę do końca wszystkiego przewidzieć. Przyszłość była, jest i będzie, -zawsze jest - mniej lub bardziej prawdo podobną zagadką ze skarbonką szczęścia lub dziurawym workiem pecha.

Moment odbicia zielonkawej piłeczki niezmiernie go podniecał. Uwielbiał dźwięk jej odbicia od przeżroczystej plecionki z żyłek. Poprzedzony napięciem wszystkich mięśni, koncentracji ciała i umysłu do takiego stanu by to okrągłe mechate cacko upadło dokładnie tam gdzie upatrzył to sobie wzrokiem. Tego też nie był nigdy pewien do końca. W tenisie każde takie nie trafienie prowokacyjnie mógł nadrobić , wyimaginowanej publiczności, ładnymi białymi skarpetkami z granatową kończynką , czapeczką z wyciętym ciekawie fragmentem, tańcem w grze i kolorem opalenizny.
W finansach po niewypale liczył już tylko na czas, czekał z cholernie ściśniętym gardłem, bo
- zmiana musi przecież w końcu przyjść.

Niebieski tramwaj na metalowych kołach zatrzymał się z sykiem elektromagnetycznych hamulców na przystanku. Jakiś młody człowiek w opuszczonych z tyłu do granic nieprzyzwoitości, obszernych, dżinsowych spodniach, zawadiackim ruchem nacisnął przycisk otwierania drzwi i wcisnął się przez ciasną szczelinę między skrzydłami. Szybko znalazł się w środku i zniknął wśród pasażerów. Pozostały przed wejściem spokojny, mały tłumek na przystanku wyłonił osoby uprzywilejowane czasem i płcią tak,że w końcu i on wtopił się w środek wagonu nie czyniąc różnicy między ludźmi. Nie istotne czy wsiedli przy krematorium, czy przy wesołym miasteczku, przy górze złudzeń, czy dolinie czasu. Z tego czy innego zatrzymania starego tramwaju w mieście. W mieście, w którym górną warstwę skorupy ziemi podtrzymują na swoich głowach w brązowych kaskach ludzie z węgla o brudnych twarzach.

- Niech żesz pan weżmię tą torbę i połóży kaj, gdzieś , bo sam tu ciasnota ... nie widać ? - Wyglądająca na urzędniczkę kobieta, zwróciła uwagę przystojnemu zadbanemu mężczyźnie z torbą sportową na ramieniu.

- O ... przepraszam , nic się pani nie stało... ? ten tłok w tramwajach panuje już od trzydziestu lat, od moich czasów szkolnych, jak mnie pamięć nie myli, i nic się nie zmienia, oprócz ekip i krawatów - Wysportowany mężczyzna o rysach twarzy do rzeźbienia postawił nie zamkniętą czarno - żółtą torbę z rakietkami do tenisa na brudnej podłodze i podniósł dumnie wzrok ponad głowami. Tymczasem tramwaj ruszył i zakołysał się na nierównym torowisku. Wkrótce zaczął pędzić po wyznaczonej żelaznej drodze. W środku mętliło od zapachów wszelkiej maści. Ciał i kosmetyków. Skierował wzrok w stronę motorniczego, jakby z tamtej strony spodziewał się znaleźć kontrolera biletów. Na pierwszym z przodu siedzeniu, na plecach motorniczego siedziała młoda zgrabna osóbka z wzrokiem skupionym na obrazach za szybą. Zauważył ją i błyskawicznie odwrócił wzrok w inne miejsce. Po prawej stronie wagonu, na przodzie, torowisko wśród chwastów przyległego parku uciekało niezmiennie pod podłogę. W rysach jej twarzy znalazł lalkowatą urodę i kobiecą łagodność. Wprawdzie odwracał od niej swoje spojrzenie, jednak pod świadomie życzył sobie by pierwsza go spostrzegła i skupiła na nim swoją uwagę. Mimo niewygody wyjął naszpikowany reklamami froterowy ręcznik i jakby właśnie skończył gema wytarł głowę ruchem na tyle zauważalnym, że siedząca na przednim siedzeniu, tyłem do motorniczego, studentka ostatniego roku dziennikarstwa, brunetka z włosami dziwnie upiętymi z tyłu głowy, spojrzała w jego stronę. Skrępowany nie dał poznać po sobie, że czekał na tą chwilę i jakby nigdy nic odłożył ręcznik z powrotem nie zapinając torby. To wystarczyło. Urzekająca młoda osoba z włosami pokręconymi jak struktura sęku co jakiś czas, jak tylko widok za oknem był nudny, kierowała swoją uwagę w jego stronę z dyskretnym, głębokim uśmiechem.Wyczuwał intuicyjnie jej nastrój. Wyprostował sylwetkę i napiął mięśnie klatki piersiowej. Opowiedział w końcu tym samym jakościowo spojrzeniem gdy jej spojrzenia stały się prawie namiętne a w oczach dostrzegł błysk kolejnego uśmiechu i zadowolenia .

Wzajemne obdarowywanie się spojrzeniami między nimi trwało jakiś czas. Przystankami. znikały jeden za drugim. Metalowe koła stukały jakby młoteczkami po szynach a tramwaj kołysał się zuchwale do granic stateczności. Sytuacja kołysania wozu i wzajemne spojrzenia dały mu naturalne przyzwolenie do trudnego ruchu. Łapiąc jakby w ostatniej chwili poręcz, lub podręczny uchwyt , przemieszczał się ze swoim bagażem w stronę ... motorniczego. Był blisko już i wtedy dostrzegł brakujące szczegóły urody i stroju młodej dziewczyny, kobiecej postaci z notatkami na odsłoniętych daleko udach, dla której nie zawahał się pojechać kilka kolejnych przystanków dalej. Szedł wprost na nią niemal pewny, że rzuci mu się na szyję nie bacząc na pędzący tramwaj i porzyczone zapiski z wykładów. Tuż przed nią położył otwartą torbę. Otwarł szczęśliwie usta do wydobycia czegoś szczególnego na taką chwilę i okazję , i nie zdążył się nawet złapać czego kolwiek, co gorsza nie zdążył nawet zaczerpnąć powietrza gdy jego anioł piękna w tej samej chwili wstał i znalazł się tak blisko, że zauważył jej zielonkawe oczy... Chciał coś powiedzieć ale jego wiązadła głosowe i nadmierna ślina w jamie ustnej nie pozwoliły na to.

- Proszę bardzo niech pan sobie siądzie, spokojnie i wygodnie, ja chętnie postoję , o!...laska panu upadła na podłogę, może podniosę?..



-  Nie trzeba sam podniosę... laskę od rakiety do tenisa nie odróżnić,
  i to w takim wieku  ....

                                 

 


autor: Zbigniew Gawiński




Średnia ocena pracy to:
Ilość głosów: 0

Zaloguj się aby mieć możliwość oceniania prac.



Komentarze (1):


1. 2009-10-25

   Znam podobną historię ze starszym panem i  pania w tramwaju, nawet nie jedną... Zastanawiam sie dlaczego kobiety ustepują  miejsca mężczyznom  wcale jeszcze nie starym... Czasem widuję naszego dozorce z zona w tramwaju. W tłoku on zajmuje wolne miejsce, ona  nawet nie próbuje siadać. Nie gniewa sie o to, chociaż ma chore serce. 

   Czy chodzi  tu o równość. o którą  kobiety walczyły? A może o to, że sa silniejsze z reguły, bardziej wytrzymałe,  uległe? Mnie sie to nie podoba. A opowiadanie, jak opowiadanie, z zycia wzięte


Podpis: Maria MR



komentarze  autor