Moja mała apokalipsa.
Mam wrażenie, że to jest moja mała apokalipsa. Nie znoszę półmroku i ciemności. Nie znoszę sztucznego światła. Palę świece a dni wokół tańczą jak ćmy. Noce wylewają się z każdej chmury do snów bez treści, bez uczuć, snów pustych jak nadmiar szkła na specjalne okazje . Może, że to moja osobista, mała apokalipsa. Wyśpiewują kolejne anioły znaki obłędu,który nie skończy dzieła. Nikt nie zginie i świat się nie skończy, choć rzeka krwi przetoczy każdy dostępny składnik mineralny i tlen. Tam we mnie toczy się wojna. Wojna o światło.
Myślę,że to moja mała apokalipsa. Żadne szepty nie skruszą ciemności. Jest szara albo ciemnogranatowa i zimna jak piekielna stal. I ten dzień słońca pełny w tygodniach szarości, nagle nie pozwala oddychać nadzieją. Tak. To moja mała apokalipsa, która się skończy..a ja stanę usunięta jak wirus zagłady w pełnym słońcu i będę pustynią zamkniętą w klepsydrze.
autor: Alice Metafore
ostatnia modyfikacja: 2019-03-09
Ta praca należy do kategorii:
Średnia ocena pracy to:
Ilość głosów: 0
Zaloguj się aby mieć możliwość oceniania prac.
Komentarze (0):